- 7 Październik 2024    |    Imieniny: Mirella, Marek, Sergiusz
Ocena użytkowników:  / 17
SłabyŚwietny 


Historia Ryszarda Kwiatkowskiego


            Kol. Ryszard Kwiatkowski jest wieloletnim członkiem PZŁ. Od dziecinnych lat obcował z przyrodą, urodził się na wsi w dzisiejszym województwie Kujawsko-pomorskim, kontakty z przyrodą były jego codziennością, zwierzęta leśne obserwował w najbliższej okolicy. Po ukończeniu studiów w Poznaniu został skierowany do pracy Trzebiatowie. Miłość do przyrody zaowocowała tym, iż bardzo wcześnie po zdaniu egzaminów, został w 1973 roku członkiem PZŁ i członkiem WKŁ „Bażant” gdzie jak sam twierdzi zdobył solidne „szlify” myśliwskie, co zaowocowało tym, iż bardzo wcześnie został członkiem Zarządu – skarbnik. Od 1986 roku (po służbowym przeniesieniu do Kołobrzegu”) został członkiem naszego koła „Rybitwa”. W 1998 roku został członkiem Zarządu – skarbnik gdzie funkcję tą pełnił z powodzeniem do 2014 roku. Obecnie jest członkiem komisji rewizyjnej koła. Kolega Ryszard za swoją wzorową postawę myśliwską wyróżniony jest „Złotym Medalem Zasługi Łowieckiej”

                                                                                                                     Andrzej Szymanek

 



 

WSPOMNIENIA MYŚLIWSKIE KOL. RYSZARDA KWIATKOWSKIEGO

 

         Pamiętam jak dzisiaj, zdarzenie miało miejsce w październiku 1982 roku. Dzielę się opisem tego zdarzenia, ku uwadze młodych myśliwych i dla ich bezpieczeństwa i zdrowia.
          Wybrałem się wraz z kolegą Jasiem na polowanie , po zajechaniu w miejsce polowania- zasiadki  zajęliśmy stanowiska na odległych ambonach naprzeciw siebie jakieś 400 metrów. Po niecałej godzinie pomiędzy nas wyszedł z lasu na kartoflisko spory dzik, kierując się w stronę Jasia. Widzę jak kolega składa się do strzału, pada strzał, dzik przewraca się, ale rusza się. Zdecydowaliśmy się zejść z ambon i udać się w stronę dzika. Jasiek ze złamanym drylingiem na ramieniu podszedł na jakieś 4-5 metrów, po chwili dzik wstaje i uderza go  między nogi, broń wypada mu z ramion on wywraca się w drugą stronę, dzik zawraca i …  chwyta kolegę za but lewej nogi tarmosząc to w prawo to w lewo. Kolega woła o pomoc, po moim strzale zapada cisza. Kolega wstaje z dziurawym butem i obolałą nogą, dziękuje mi z pomoc.
Młodzi myśliwi wniosek jest jeden, do zwierza podchodzimy powoli i gotowi do strzału.
Jest to jedna z wielu moich przygód myśliwskich ale ta chyba najbardziej wryła mi się w pamięć.

                                                                                                               Ryszard Kwiatkowski

Opowiadanie bacznie wysłuchał
Andrzej Szymanek

 




 

Dodaj komentarz



!!!!! ZABEZPIECZENIE PRZED SPAMEM I ROBOTAMI INTERNETOWYMI !!!!!Joomla CAPTCHA

Gościmy na stronie ...

Odwiedza nas 84 gości oraz 0 użytkowników.

Znajdź na stronie ...