- 7 Październik 2024    |    Imieniny: Mirella, Marek, Sergiusz
Ocena użytkowników:  / 1
SłabyŚwietny 

 


Historia Andrzeja Szymanka


 

 

 

 -  O JELENIU  -

 


         Luty, marzec to miesiące „martwe” w polowaniach, siedząc w domu ( a i ze zdrówkiem różnie) wspominam pełnię sezonu a szczególnie przygodę z jeleniem.
          Pewnego razu, a było to wczesną jesienią wybrałem się z Kolegami Tadkiem, Ryśkiem i Marianem na jelenia . Polowanie rozpoczęliśmy od kawy gdzieś około godz. 16 w domku myśliwskim, układając plan polowanie (gdzie kto zasiądzie na jelenia ), mi przypadła ambona naprzeciw Rokosowa (św. Pamięci Zenka), w łowiskach byliśmy sami a więc nie było problemu z zapisaniem się w książce. Samochód pozostawiłem na głównej drodze i dalej gdzieś około 17.30  dotarłem do ambony, wiaterek lekko wiał mi w plecy (od lasu) a więc zwierzyna nie powinna mnie wyczuć. Po usadowieniu się na wygodnej ambonie przystąpiłem do penetracji „lornetkowej”. Czas mijał, gdzieś daleko lis „myszkował”, na otwartym polu pojawiły się żurawie, parami choć po kilka metrów od siebie w sumie było ich ze dwadzieścia, odwiedziły mnie dwa młode zające z zaciekawieniem obserwowały moją ambonę, z odległości około 15 metrów w prawdzie chyba nie widziały mnie ale być może wyczuły obcy zapach (wiatr wiał do nich), gdyż po kilku minutach odeszły, czas leciał i tylko sarny pojedynczo pasły się na ugorze trzysta i więcej metrów od ambony.
          Wtem z lewej strony od lasu pojawił się jeleń, pomaleńku wychylając się z lasy i chowając się do niego, jakby czekał na zmierzch, wreszcie zdecydował się wyjść na wolną przestrzeń, z mojej prawej,  pomału skracał dystans, gdy był około 150 metrów mogłem Go ocenić, pięcio latek, chyba jednostronnie koronny. Jeleń zbliżał się do mnie, gdy był około 100 metrów jeszcze raz „dokładnie” go oceniłem no tak można strzelać,
dokładnie wycelowałem do wolno idącego byka, strzał musi być pewny, przyśpiesznik, pada strzał. Ambona ta jak „puszka rezonansowa”, głośny wystrzał idzie po ściankach i na chwilkę ogłusza strzelca, jeleń nie pada zaczyna biec coraz szybciej przed amboną, nie ma oznak trafienia, lornetka do oczu i robi mi się gorąco – prawa tyka też ma koronę wprawdzie małą ale te trzy centymetry są na pewno a więc „dwa czerwone” i zakaz polowania na rok lub dwa. Robi się ciemnawo trzeba zejść z ambony , po strzale nić nie przyjdzie, rozładowuje swojego „drylinga”, okazuje się iż celowałem dobrze ale Św. Hubert czuwał nade mną i pokierował moim palcem gdy przełączałem „lufy” , lufa gwintowana była pełna natomiast w prawej gładkiej pozostała tylko łuska, tak to jest jak by się chciało na 100 metrów strzelać z „breneki”. Dziękuję Ci Św. Hubercie.
          Po powrocie do domku każdy opowiadał o swoich wrażeniach, Marian jak to potężny byk prawie by Go stratował, Tadek narzekał na watachę dzików które spłoszyły mu jelenie, ja długo zastanawiałem się czy chwalić się swoją nieudolnością ale w końcu to Nasz patron czuwał nade mną, a Koledzy słyszeli strzał i nie odpuścili, musiałem opowiedzieć.  Było dużo śmiechu i „docinków”. Miło w takim przyjaznym gronie Kolegów polować, następnym razem ponownie z tymi Kolegami pojadę na zasiadkę.

 

 

Andrzej Szymanek


 

Dodaj komentarz



!!!!! ZABEZPIECZENIE PRZED SPAMEM I ROBOTAMI INTERNETOWYMI !!!!!Joomla CAPTCHA

Gościmy na stronie ...

Odwiedza nas 62 gości oraz 0 użytkowników.

Znajdź na stronie ...